Mój sposób na umeblowanie domu i dokonanie w nim zmian, w dużym zakresie oparł się i opiera nadal na upcyclingu.
Upcycling. Brzmi trochę znajomo, ale o co dokładnie chodzi? Nowy modny termin dla ekomaniaków? Ależ skąd. To recykling jest zjawiskiem stosunkowo nowym, próbą okiełznania pozostałości po rozpuście produkcyjnej, której ciężko się wyrzec krajom wysoko rozwiniętym. Natomiast upcycling to zjawisko stare jak świat. Jeśli o mnie chodzi, to ikoną domowego upcyklingu była moja babcia, której bon-motem było zdanie "nie wyrzucaj, to się może jeszcze przydać" i która wychowana w powojennych czasach, dziś zapewne byłaby szczerze zdumiona, że dawniejsza konieczność (i zarazem umiejętność) radzenia sobie, czyli np. suknia ślubna z jedwabiu z czaszy spadochrochronowej, dziś zyskała egzotyczne miano upcyclingu.
Recycling zakłada „pójście” w dół produktu gotowego, pełnowartościowego, ale już wykorzystanego czy zużytego, czyli np. przerobienie plastikowej butelki na granulat, zebranie szklanych słoików czy butelek po napojach, aby zrobić stłuczkę szklaną. Upcycling sprawia, że dany przedmiot „idzie w górę”, zyskuje na wartości poprzez przerobienie go i nowe, odmienne od poprzedniego, wykorzystanie.
Według mnie, upcycling dziś, to gospodarność dawniej. Przez wieki materiał był cenny, bo jego pozyskanie było kosztowne - wymagało m.in. czasu, wysiłku, pieniędzy. Od czasów prehistorycznych - skoro tak ciężko było coś upolować, złapać, złowić, to pozostałość po posiłku doceniano i gospodarnie wykorzystywano - skóry, kości, zęby stawały się ubraniem, narzędziem, ozdobą. Przesadzam? Jestem gotowa na polemikę, ale myślę, że upcycling definiowany jako "sztuka przetwarzania niepotrzebnych i nieużywanych przedmiotów poprzez przekształcanie ich w coś wartościowego i funkcjonalnego" jest jednym z kół zamachowych cywilizacji, dowodem na kreatywność człowieka od zarania dziejów.
Dziś w epoce natłoku rzeczy i kurczeniu się zapasów zasobów naturalnych, zadaniem upcyclingu jest uchronienie przed zmarnowaniem, zniszczeniem potencjalnie użytecznych rzeczy poprzez przetworzenie ich w coś potrzebnego i funkcjonalnego. Przedmiot, dzięki upcyclingowi, ma zyskać na wartości i cieszyć się drugim życiem, zamiast wylądować na śmietniku.
Dla jednych ludzi upcycling to element ekologicznego stylu życia, dla innych sposób na dobrą zabawę i wykazanie się kreatywnością. Dla jeszcze innych jest to przejaw zdrowego rozsądku i chęć zachowania proporcji w świecie pełnym nieustannie w nas podsycanych i wzbudzanych pragnień konsumpcyjnych - wyraz sprzeciwu wobec bezrefleksyjnego wyrzucania czegoś, co jest zużyte, zepsute czy tylko niemodne. Z drugiej strony ciężko zapomnieć, że dla wielu jeszcze ludzi jest to sposób na radzenie sobie w sytuacji, gdy nie ma środków materialnych na kupno nowych rzeczy lub są one bardzo trudno dostępnym dobrem.
Mam to szczęście i doceniam fakt, że dla mnie upcycling to najczęściej wybór, nie konieczność. Doceniam kreatywności innych ludzi i lubię oglądać upcyclingowe realizacje na różnych blogach poświęconych DIY (zrób to sam) czy na Pinterest (w nawiązaniu – tutaj link to moich tablic).
Ja zostałam „upcyclingowcem” trochę z przypadku, trochę z zamiłowania do tzw. staroci a poniekąd zostało mi to zaszczepione przez rodziców. Uwielbiam przerabiać stare lub nowe, lecz zniszczone meble, kilka naprawdę mocno sfatygowanych egzemplarzy dostałam za symboliczną złotówkę. Najbardziej lubię w starych drewnianych meblach właśnie to, że są z drewna (bo lubię ten surowiec) oraz to, że ktoś poświęcił danemu przedmiotowi swój czas i energię, dał indywidualny rys - bardzo to doceniam i chcę chronić przed zgubą.
Upcycling. Brzmi trochę znajomo, ale o co dokładnie chodzi? Nowy modny termin dla ekomaniaków? Ależ skąd. To recykling jest zjawiskiem stosunkowo nowym, próbą okiełznania pozostałości po rozpuście produkcyjnej, której ciężko się wyrzec krajom wysoko rozwiniętym. Natomiast upcycling to zjawisko stare jak świat. Jeśli o mnie chodzi, to ikoną domowego upcyklingu była moja babcia, której bon-motem było zdanie "nie wyrzucaj, to się może jeszcze przydać" i która wychowana w powojennych czasach, dziś zapewne byłaby szczerze zdumiona, że dawniejsza konieczność (i zarazem umiejętność) radzenia sobie, czyli np. suknia ślubna z jedwabiu z czaszy spadochrochronowej, dziś zyskała egzotyczne miano upcyclingu.
Recycling zakłada „pójście” w dół produktu gotowego, pełnowartościowego, ale już wykorzystanego czy zużytego, czyli np. przerobienie plastikowej butelki na granulat, zebranie szklanych słoików czy butelek po napojach, aby zrobić stłuczkę szklaną. Upcycling sprawia, że dany przedmiot „idzie w górę”, zyskuje na wartości poprzez przerobienie go i nowe, odmienne od poprzedniego, wykorzystanie.
Według mnie, upcycling dziś, to gospodarność dawniej. Przez wieki materiał był cenny, bo jego pozyskanie było kosztowne - wymagało m.in. czasu, wysiłku, pieniędzy. Od czasów prehistorycznych - skoro tak ciężko było coś upolować, złapać, złowić, to pozostałość po posiłku doceniano i gospodarnie wykorzystywano - skóry, kości, zęby stawały się ubraniem, narzędziem, ozdobą. Przesadzam? Jestem gotowa na polemikę, ale myślę, że upcycling definiowany jako "sztuka przetwarzania niepotrzebnych i nieużywanych przedmiotów poprzez przekształcanie ich w coś wartościowego i funkcjonalnego" jest jednym z kół zamachowych cywilizacji, dowodem na kreatywność człowieka od zarania dziejów.
Dziś w epoce natłoku rzeczy i kurczeniu się zapasów zasobów naturalnych, zadaniem upcyclingu jest uchronienie przed zmarnowaniem, zniszczeniem potencjalnie użytecznych rzeczy poprzez przetworzenie ich w coś potrzebnego i funkcjonalnego. Przedmiot, dzięki upcyclingowi, ma zyskać na wartości i cieszyć się drugim życiem, zamiast wylądować na śmietniku.
Dla jednych ludzi upcycling to element ekologicznego stylu życia, dla innych sposób na dobrą zabawę i wykazanie się kreatywnością. Dla jeszcze innych jest to przejaw zdrowego rozsądku i chęć zachowania proporcji w świecie pełnym nieustannie w nas podsycanych i wzbudzanych pragnień konsumpcyjnych - wyraz sprzeciwu wobec bezrefleksyjnego wyrzucania czegoś, co jest zużyte, zepsute czy tylko niemodne. Z drugiej strony ciężko zapomnieć, że dla wielu jeszcze ludzi jest to sposób na radzenie sobie w sytuacji, gdy nie ma środków materialnych na kupno nowych rzeczy lub są one bardzo trudno dostępnym dobrem.
Mam to szczęście i doceniam fakt, że dla mnie upcycling to najczęściej wybór, nie konieczność. Doceniam kreatywności innych ludzi i lubię oglądać upcyclingowe realizacje na różnych blogach poświęconych DIY (zrób to sam) czy na Pinterest (w nawiązaniu – tutaj link to moich tablic).
Ja zostałam „upcyclingowcem” trochę z przypadku, trochę z zamiłowania do tzw. staroci a poniekąd zostało mi to zaszczepione przez rodziców. Uwielbiam przerabiać stare lub nowe, lecz zniszczone meble, kilka naprawdę mocno sfatygowanych egzemplarzy dostałam za symboliczną złotówkę. Najbardziej lubię w starych drewnianych meblach właśnie to, że są z drewna (bo lubię ten surowiec) oraz to, że ktoś poświęcił danemu przedmiotowi swój czas i energię, dał indywidualny rys - bardzo to doceniam i chcę chronić przed zgubą.
http://www.autenticofanatico.com/2015/01/22-keep-calm-and-change-it-with.html |
Kredowe Meblove - Autentico - farba kredowa - Passion Red |
Kredowe Meblove - Autentico - farba kredowa - Passion Red |
https://www.instagram.com/kredowemeblove/ |
https://www.instagram.com/kredowemeblove/ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz