niedziela, 21 lutego 2016

Malowanie mebli / Painting furniture - mieszanie farby mlecznej / mixing Milk Paint

Farba mleczna? Poznajmy się :)

To unikalna farba, która ma inne właściwosci jak farby kredowe, mineralne, akrylowe i która - jakby to nie zabrzmiało - ma własną osobowość. Warto się z nią zaprzyjaźnić, bo razem z nią można realizować wspaniałe projekty. Farba mleczna to idealne wsparcie podczas artystycznego malowania, wspaniały kompan do kreowania chippy look, niezawodny towarzysz do malowania surowego drewna. Pełna uroku, jedyna w swoim rodzaju i całkowicie naturalna.

Farba mleczna - milk paint - farba kazeinowa. Znana od wieków (najstarsze znalezione ślady farby mlecznej pochodzą sprzed 49 tysięcy lat [zobacz]), teraz dostępna w 25 kolorach (razem z produktami towarzyszącymi) w wersji Miss Mustard Seed's Milk Paint (do nabycia w moim sklepie on-line www.hemma.pl).

Farba mleczna Miss Mustard Seed's Milk Paint zawiera pieć składników: proteiny mleka (kazeina), wapienie, glinę, kredę i naturalne pigmenty. Można nią malować przedmioty stojące wewnątrz pomieszczeń, jak i na zewnątrz. Farba mleczna zapewnia oddychającą powłokę, jest naturalnie odporna na działanie grzybów. Nie ma lepszego produktu do malowania surowych drewnianych powierzchni, ponieważ farba mleczna wnika głęboko w strukturę drewna, pięknie ją barwi, nigdy się nie będzie łuszczyć czy odpadać, można ją zabezpieczyć olejem konopnym [zobacz], woskiem [polecam] czy impregnatem [kliknij].

Jest wyjątkowo przyjazna środowisku, ekologiczna, ponieważ całkowicie nietoksyczna i nie zawiera żadnych lotnych związków organicznych (zero VOC). Miss Mustard Seed's Milk Paint, czyli stuprocentowa farba mleczna, sprzedawana jest w postaci proszku. 
Poniżej opis, jak wymieszać farbę przed malowaniem.

Należy przygotować czysty pojemnik w którym będziemy mieszać farbę. Nie musi być taki fantazyjny jak ten poniżej, wykorzystany dla lepszej demonstracji :) Na codzień korzystam z bardziej praktycznych słoików, kubków ceramicznych i plastikowych.


 Wybieramy kolor - tutaj mieszałam jasny Marzipan z Miss Mustard Seed's Milk Paint.


Na zdjeciu widać duże opakowanie farby mlecznej (230gr) i miarkę, którą odmierzyć należy równe porcje farby oraz letniej/zimnej wody (gdy planujemy malowanie z efektem bejcy lub washed-look aby było widoczne usłojenie drewna, to  proporcje powinny być: 1 porcja proszku i 3 porcje wody).


Niektóre składniki proszku od razu zaczną się rozpuszczać, pozostałym trzeba pomóc mieszając i dając im chwilę czasu. Mieszamy zawiesinę proszku i wody przez kilka minut, potem odstawiamy na minimum 5 minut, aby składniki dobrze nasiąkły i znów mieszamy.



Pojedyncze grudki nie są problemem, pęcherzyki powietrza też nie, tym niemniej zawiesina musi być dobrze wymieszana przed malowaniem.
Dobrze przygotowana farba mleczna ma lekko kremową konsystencję. Wypróbuj farbę w niewidocznym miejscu mebla lub na innym przedmiocie. Jeśli powłoka jest zbyt cienka, zbyt słabo kryjąca, dodaj odrobinę proszku. Jeśli czujesz i widzisz, że farba jest za gęsta, nie maluje się gładko, pędzel „ciężko idzie”, dodaj trochę wody. Dobrze wymieszaj i pamiętaj, aby w trakcie malowania od czasu do czasu mieszać farbę. Farba mleczna jest całkowicie naturalna, nie zawiera sztucznych wypełniaczy, więc trzeba dbać, aby pigmenty nie osiadły na spodzie, poprzez mieszanie farby od czasu do czasu podczas malowania.
Farba schnie około 30 minut. W zależności od Twojego pomysłu na malowanie, możesz malować mebel raz lub dwa, trzy razy; jednym kolorem lub kilkoma, mieszając je, łącząc za sobą lub warstwowo - nie ma ograniczeń! Po pomalowaniu możesz pomalowaną powierzchnię lekko przetrzeć bardzo drobnym papierem ściernym (gradacja 320 i wyżej), aby ją wygładzić. 
Następnie należy zabezpieczyć farbę mleczną przed czynnikami zewnętrznymi, w tym celu nałóż na farbę naturalny wosk Miss Mustard Seed's Milk Paint, który nie zawiera olejku terpentynowego albo olej konopny od Miss Mustard Seed's Milk Paint. Możesz też farbę zabezpieczyć matowym, bezwonnym impregnatem Tough Coat od Miss Mustard Seed's Milk Paint

Farba mleczna może być położona bezpośrednio na każdej porowatej powierzchni bez wcześniejszego jej gruntowania. Aby uzyskać doskonałą przyczepność na wcześniej wykończonych powierzchniach (lakier, politura i in.) należy je lekko zmatowić i/lub dodać do farby preparat Bonding Agent z Miss Mustard Seed's Milk Paint.

Jeśli położysz farbę mleczną bez przygotowania (zmatowienia) powierzchni lub bez dodania Bonding Agent na wykończoną, nieporowatą powierzchnię mebla możesz liczyć na wspaniały efekt, który jest możliwy do osiągnięcia tylko z farbą mleczną. Farba może zacząć gdzieniegdzie pękać, łuszczyć się i odpadać w bardzo dekoracyjny i urokliwy sposób, co pozwala na osiągnięcie naturalnie wyglądającego chippy look! Można ten efekt wzmocnić używając pod farbę lub między jej wartwy woskowy krążek do przecierek, czyli Wax Puck od Miss Mustard Seed's Milk Paint.

Powierzchnia malowana farbą mleczną Miss Mustard Seed's Milk Paint wygląda naturalnie, gładko, nie ma śladów pędzla, grubej powłoki farby na meblu.
Polecam serdecznie :) 
 
A w razie pytań - zapraszam do kontaktu! 

wtorek, 9 lutego 2016

Slow home... Slow food? Slow life? | Domowa czasoprzestrzeń / Home not alone #3

Slow home... Slow food? Slow life?
Skojarzenia nieprzypadkowe, nawiązanie celowe. 

Uproszczając i w skrócie, slow food powstało jako kontrpropozycja wobec fast food. Slow life to idea życia w opozycji m.in. do świata, w którym wszystko podporządkowane jest wynikom, tabelkom, rankingom itd. Slow home według mnie to pomysł na to, aby zwolnić w sferze domowej, żeby docenić ją taką jaka jest, ale i starać się ją wzbogacać. A Slow Home Project bo jestem w trakcie, to mój projekt, zadanie do realizowania.

To nie może być tak, że nagle, zaplątani w domowe obowiązki, łapiemy się na myśli, że to co ważne i wartościowe czeka na nas tylko poza domem, że realizowanie się jest możliwe wyłącznie poza nim - w pracy, wśród znajomych, podczas podróży. Mój dom nie może być tylko sypialnią, miejscem do regeneracji i odpoczynkiem przed „prawdziwym życiem”. Prowadzenie slow home ma mi zapewnić komfortowy stan ducha, dać poczucie równowagi pomiędzy sferą życia poza granicami domu i wewnątrz nich, poprzez czerpanie satysfakcji z obu.

Realia, w których żyjemy, nieustannie „podkręcają nam śrubę”, wymagają od nas szybkiego działania, nieznany dawniej multitasking staje się codzienną normą. Chciałabym zwolnić, idea slow life jest dla mnie nęcąca, ale niemożliwa do wcielenia w życie. Moje życie nie jest i nie będzie w najbliższym czasie slow. Codzienne obowiązki, trasy i wydarzenia związane z pracą jedną, pracą drugą oraz trójką dzieci, dalszą i bliższą rodziną, znajomymi a także emocje, myśli w głowie - u mnie nigdy nie jest powoli. Zazwyczaj jestem w niedoczasie i zawsze jest coś do zrobienia. To powoduje, że czasem się zgubię, pomylę, zmęczę czy nie zdążę. Ale ja lubię moje życie, moją codzienność, to po części mój wybór, że ona tak wygląda. Niekoniecznie więc slow life, ale slow home - owszem, chętnie. 

I jeszcze jedna sprawa. Czynności wykonywane w domu i dla domu czy rodziny - z reguły wymagają sporo czasu, zaangażowania a są mało "medialne", bo dostępne małemu gronu odbiorców (domowników). Niesłusznie domowe czynności z tego powodu bywają deprecjonowane, uważane za obciążenie i utrudnienie w realizacji zadań z tego „prawdziwego życia”, związanego z byciem na zewnątrz, poza domem: z pracą, nauką, karierą, życiem towarzyskim, itd.  
Staram się dbać o to, by mieć poczucie sensu podczas realizacji zadań zarówno w domu, jak i poza nim. Nie zawsze jest łatwo, nie zawsze mi się udaje, czasem mi ręce opadają (najczęściej nad kolejną miską prania), ale staram się.
I to jest fajne.

piątek, 5 lutego 2016

Malowanie mebli / Painting furniture - moje prace / my works #3 - prace w trakcie / on-going works

Końcówka stycznia była dla mnie wyzwaniem.  Ponad tydzień chorowania, potem tydzień z okładem bardzo intensywnej pracy nad projektami w pracy biurowej – zabrakło czasu na malowanie czy szydełkowanie. Teraz mam m.in. rozpoczęte i jeszcze nieskończone dwa projekty.

Zaczęłam malować szafkę nocną.   


Na razie ma na sobie dwie warstwy farby mlecznej w kolorze Layla’s Mint. Jeszcze nie woskowałam tej szafki, bo mam na nią zmieniające się (i wykluczające się) pomysły, ale raczej nie zostawię jej pomalowanej na gładko. 
Miętowy kolor Layla’s Mint od Miss Mustard Seed’s Milk Paint jest cudowny - delikatny, subtelny, uroczy. Sama przyjemność.


W pokoju najstarszej pociechy też zmiany na raty. Meble Vox, pozostałość po poprzednich lokatorach, są wygodne, bo pojemne i bezproblemowe. Malowanie mebli z płyty mdf, mebli laminowanych rodzi u wielu osób obawy - czy farba "chwyci", czy nie będzie odpryskiwać, nie będzie zarysowań. Próbując rozwiać wątpliwości, w skrócie ujmę to w taki sposób:
  1. Farba kredowa pozwala na malowanie mebli z mdf i laminatu, ma doskonałą przyczepność i ładnie się rozprowadza - pisałam też o tym tutaj http://autenticofanatico.blogspot.com/search/label/malowanie%20laminat;
  2. Przy normalnym użytkowaniu mebli może się zdarzyć, że pomalowana powierzchnia zostanie czymś porysowana, ale - gdy mamy rysę na lakierowanej powierzchni to większa strata, bo w warunkach domowych ciężko uszkodzenie naprawić. W przypadku mebli woskowanych - trzeba miejscowo przetrzeć papierem ściernym gradacji np. 220 tam gdzie jest rysa/odprysk, tak aby zdjąć warstwę wosku. Następnie zamalować kroplą farby uszkodzenie i znów zawoskować punktowo. Woskowane powierzchnie naprawdę łatwo jest w razie potrzeby naprawiać.
  3. Farba sama z siebie nie odpryskuje z powierzchni laminowanej, ale trzeba pamiętać, aby mebel przed malowaniem przygotować poprzez odtłuszczenie powierzchni, czyli dokładne jej umycie wodą z mydłem malarskim czy płynem do mycia naczyń. Jeżeli mebel był pryskany np. środkami do czyszczenia typu Pronto i nie został umyty przed malowaniem, to przyczepność jest dużo mniejsza.
Wracając - pomysł był, aby meble laminowane pomalować. Ja na takie pomysły zawsze chętnie przystaję. Gorzej z realizacją w czasie, bo z powodu choroby i intensywnej pracy w biurze jest to zmiana w odcinkach. Najpierw mąż pomalował meble kolorem Swedish Blue, bo najstarsza chciała mieć meble w kolorze niebieskim. Miałam w warsztacie pół puszki tego koloru a mąż miał pół dnia wolnego. Jednak kolor ten nie sprawdził się w tym pokoju, nie podobał mi się efekt malowania. Wzięłam więc puszkę koloru Santorini, pomalowałam jedną warstwą i jak widać przerwałam w trakcie.
Muszę dokończyć pracę, zawoskować. Może jakiś wzór z szablonu dodam, nie wiem, czegoś bym jeszcze chciała, ale też nie chcę przesadzić.
Kolor Santorini z Autentico to jeden z kolorów, który mocno ujął mnie za serce. Wyrazisty, zdecydowany niebieski. Szafa ma jedną warstwę farby kredowej w kolorze Santorini położoną na warstwę koloru Swedish Blue - ten jasnoniebieski kolor widać już tylko na drzwiczkach komody, bo pomalowałam tylko szuflady. Po zawoskowaniu farba trochę ściemnieje, kolor się ożywi i będę miała kawałek Santorini w domu - jak czasu trochę wygospodaruję i skończę malowanie J