wtorek, 9 lutego 2016

Slow home... Slow food? Slow life? | Domowa czasoprzestrzeń / Home not alone #3

Slow home... Slow food? Slow life?
Skojarzenia nieprzypadkowe, nawiązanie celowe. 

Uproszczając i w skrócie, slow food powstało jako kontrpropozycja wobec fast food. Slow life to idea życia w opozycji m.in. do świata, w którym wszystko podporządkowane jest wynikom, tabelkom, rankingom itd. Slow home według mnie to pomysł na to, aby zwolnić w sferze domowej, żeby docenić ją taką jaka jest, ale i starać się ją wzbogacać. A Slow Home Project bo jestem w trakcie, to mój projekt, zadanie do realizowania.

To nie może być tak, że nagle, zaplątani w domowe obowiązki, łapiemy się na myśli, że to co ważne i wartościowe czeka na nas tylko poza domem, że realizowanie się jest możliwe wyłącznie poza nim - w pracy, wśród znajomych, podczas podróży. Mój dom nie może być tylko sypialnią, miejscem do regeneracji i odpoczynkiem przed „prawdziwym życiem”. Prowadzenie slow home ma mi zapewnić komfortowy stan ducha, dać poczucie równowagi pomiędzy sferą życia poza granicami domu i wewnątrz nich, poprzez czerpanie satysfakcji z obu.

Realia, w których żyjemy, nieustannie „podkręcają nam śrubę”, wymagają od nas szybkiego działania, nieznany dawniej multitasking staje się codzienną normą. Chciałabym zwolnić, idea slow life jest dla mnie nęcąca, ale niemożliwa do wcielenia w życie. Moje życie nie jest i nie będzie w najbliższym czasie slow. Codzienne obowiązki, trasy i wydarzenia związane z pracą jedną, pracą drugą oraz trójką dzieci, dalszą i bliższą rodziną, znajomymi a także emocje, myśli w głowie - u mnie nigdy nie jest powoli. Zazwyczaj jestem w niedoczasie i zawsze jest coś do zrobienia. To powoduje, że czasem się zgubię, pomylę, zmęczę czy nie zdążę. Ale ja lubię moje życie, moją codzienność, to po części mój wybór, że ona tak wygląda. Niekoniecznie więc slow life, ale slow home - owszem, chętnie. 

I jeszcze jedna sprawa. Czynności wykonywane w domu i dla domu czy rodziny - z reguły wymagają sporo czasu, zaangażowania a są mało "medialne", bo dostępne małemu gronu odbiorców (domowników). Niesłusznie domowe czynności z tego powodu bywają deprecjonowane, uważane za obciążenie i utrudnienie w realizacji zadań z tego „prawdziwego życia”, związanego z byciem na zewnątrz, poza domem: z pracą, nauką, karierą, życiem towarzyskim, itd.  
Staram się dbać o to, by mieć poczucie sensu podczas realizacji zadań zarówno w domu, jak i poza nim. Nie zawsze jest łatwo, nie zawsze mi się udaje, czasem mi ręce opadają (najczęściej nad kolejną miską prania), ale staram się.
I to jest fajne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz