Ten moment, kiedy po dniach choroby, niepokoju i tulenia na rękach całymi dniami i nocami, Twoje niemowlę dokazuje bez opamiętania, wchodzi wszędzie, raczkuje nieustannie i zachowuje się jakby głową chciało w każdy róg każdego mebla uderzyć a Ty biegasz za nim i cieszysz się myślą, że wreszcie, że znowu i że jest cudownie, wspaniale - oszałamiające radością carpe diem, mimo że dosłownie padasz z nóg.
To uczucie, kiedy po tygodniach namyślań, wahań, wątpliwości i nocy bezsennych z nerwów, już wiesz co dalej, decyzja podjęta i zaczynasz nowy etap.
Ta chwila, kiedy wieczorem kładziesz się do łóżka a w głowie spokój, żadne wspomnienie kończącego się dnia nie męczy, duszy nie dręczy. Nie odtwarzasz w głowie w kółko wydarzeń mijającego dnia z tą kłującą myślą tupu: a może powinnam była, może trzeba było i mogłam inaczej powiedziec...
Spytaj mnie o chwile szczęścia, to podam Tobie przykłady takie jak wyżej. Według mnie nie ma nic cenniejszego w życiu, nic co daje więcej szczęścia niż spokój i rutyna dnia codziennego.
Ja wiem już niestety doskonale, że najbardziej tęskni się i żałuje, że nie wrócą te chwile powtarzane, do bólu znane i oklepane, które może niegdyś nudziły i nużyły a dziś są nie do powtórzenia, bo albo miejsce nie to, albo osób już tych nie ma.
Lubię jak jest "po staremu" i "znów tak samo". Męczy mnie stan przejściowy, typowy dla zmian. Lubię jak zmiana jest już za mną i na nowo mogę ścieżki wydeptywać, powtarzalne czynności odbywać.
Myślę, że nuda i ciche, spokojne dni to luksus i szczęście największe. Tak, tak myślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz